
Jak w życiu każdego – ja również mam wzloty i upadki. To normalne.
Nie wstydzę się tego, że nie jestem idealna. Za to jestem prawdziwa i w stu procentach sobą. Bo w innym przypadku nie mogła bym robić tego, co robię. A robię to dobrze i z ogromną pasją.Często się mnie pytasz skąd biorę ten optymizm i uśmiech. A ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem – może jestem na baterie słoneczne i słońce mnie ładuje.
A może to właśnie klienci, z którymi pracuję są dla mnie taką energią do pracy? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ponieważ lubię siebie za to kim jestem i nie mam zamiaru tego zmieniać.
Ale w każdej pracy, również w mojej przychodzą takie momenty, w których człowiek już nie ma siły. Wtedy właśnie trzeba wiedzieć jak sobie z nimi radzić, ponieważ płacz i załamywanie się nic tu nie da. Traci się tylko czas i energię.
Szczerze mówiąc w takich chwilach wolę położyć się spać żeby się uspokoić. Po takiej drzemce od razu lepiej się myśli.
I choć nadmiar moich obowiązków i zadań, które wzięłam na siebie zaczyna mnie przytłaczać, to wierzę, że znajdę rozwiązanie z tej sytuacji. Bo nie zakładam innego scenariusza.
Odkąd zostawiłam pracę na etat, czas poświęcam na zupełnie inne rzeczy. Ale ciągle jestem dietetykiem i trenerem. Doszedł jeszcze mi sklep internetowy oraz praca na uczelni wyższej. Sporo godzin spędzam przed komputerem, pisząc teksty, materiały. Na ścianach mam przyklejone kartki z pomysłami. A przy łóżku leży notes i długopis, ponieważ zdarza mi się obudzić w nocy z nowym pomysłem. Trzeba go wtedy zapisać żeby rano móc na spokojnie przemyśleć wszystko.
To ciągłe myślenie też potrafi wykończyć człowieka. I mój organizm mi systematycznie o tym przypomina. Dlatego też powoli leczę stare kontuzje, które wracają do mnie jak bumerang – mam ich serdecznie dość. Niestety moje przygotowania do maratonu górskiego nie pomagają mi w powrocie do formy. Tak samo powadzenie zajęć fitness obciąża moje ciało, które powinno odpocząć. No cóż, taki zawód sobie wybrałam. Jestem tego świadoma. I staram się dbać o siebie jak tylko mogę.
Zatem widzisz, że nie zawsze jestem uśmiechnięta.
Jak każdy mam gorsze momenty. Ale nie skupiam się na nich, lecz nad ich rozwiązaniami, ponieważ one są najistotniejsze.
I pewnie teraz pojawia się pytanie – jak zatem sobie radzę w trudnych i stresowych sytuacjach?Staram się jak mogę:
- Nie oglądam telewizji – bo najnormalniej w świecie nie mam telewizora w domu. W zupełności wystarcza mi internet. Poza tym staram się sortować wiadomości aby unikać sytuacji stresogennych 😉
- Joga – to jest ten czas, kiedy jestem sama dla siebie i odpoczywa moja głowa
- Bieganie – na pewno mnie odstresowuje i choć dużo myślę biegając, to z pewnością są to kreatywne myśli.
- Jednak największą moją wartością dodaną są GÓRY. To właśnie pobyt w górach jest dla mnie lekiem na całe zło. Jest dawką pozytywnej energii. Tylko w górach czuję się jak w domu i tylko tam czuję, że mogę osiągnąć wszystko. I choć mój zawód potrzebuje miasta, to dążę w kierunku, aby zminimalizować obowiązek pobytu w mieście na rzecz wypraw w góry.

Konsekwentnie i wytrwale.
A zobaczysz, że wokół Ciebie zaczną pojawiać się życzliwi ludzie, a sytuacje same będą nakręcać dobry tor spraw.