

Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. Nie ukrywam, że wielu wystawców nie zrobiło na mnie dużego wrażenia, ponieważ ich produkty były mi dobrze znane. Za to pierwszy raz w życiu piłam sok z kiszonych brokułów 🙂
Stoiska kusiły swoimi wyrobami.Mogłam spróbować przepysznych serów kozich. Zasmakować się w olejach kokosowych… i nie tylko.
Ogromna ilość przypraw i suszonych ziół nie pozwoliła mi odejść od jednego ze stoisk. Marzyłam aby taki stragan przypraw mieć w domu. Można było również zobaczyć pokazy gotowania oraz uczestniczyć w przeróżnych warsztatach.


Jeszcze jedną trochę śmieszną rzeczą, która zobaczyłam były bio chipsy…
Chipsy to chipsy – mocno przetworzony produkt i nie ważne czy będą z zawartością soli morskiej czy maki kukurydzianej lub razowej pszennej.
Chipsy to chipsy i nie da się ich zaliczyć do produktów naturalnych…
No ale czego ludzie n ie wymyśla aby sprzedać produkty.
Żałuję, że tylko raz w roku organizowane są takie targi.
Jeśli ktoś nie zdążył w tym roku, musi koniecznie pójść za rok – polecam 🙂